Wciąż wydajesz spore kwoty na kosmetyki, a Twoja skóra wygląda dokładnie tak, jak wyglądała wcześniej? Zmieniasz kremy, wypróbowujesz kolejne płyny micelarne, a czasem sięgasz nawet po drobnoziarniste, mechaniczne peelingi. A efektów brak! Zamiast lecieć do kolejnej drogerii, sama przygotuj kosmetyki, które będą w sam raz dla Twojej skóry. Jak? Odpowiedzią jest Biochemia Urody!
Dobry skład – krótki skład
Nie jest tajemnicą, że firmy kosmetyczne trują naszą skórę. I co najgorsze – robią to zupełnie świadomie. Silikony, mikroplastik, parafina, sztuczne aromaty i barwniki – to wszystko sprawia, że cera zamiast stawać się coraz piękniejsza, jest… coraz brzydsza. A na twarzy pojawiają się kolejne wypryski, zaczerwienienia oraz wykwity trądzikowe przypominające erupcję dawno nieczynnego wulkanu.
Jeśli naprawdę chcesz zadbać o skórę w swoim własnym, domowym zaciszu, poszukaj pielęgnacji, która zaspokoi Twoje potrzeby, a jednocześnie nie zrujnuje portfela. Kremy za kilkaset złotych z płatkami złota, kawiorem czy innymi wynalazkami możesz zostawić na sklepowej półce – tam zdecydowanie będzie im najlepiej. A Ty rozejrzyj się za kosmetykami z dobrym składem. Jak je rozpoznać? Po prostu zapamiętaj: dobry skład to krótki skład. Bez żadnych aromatów i barwników. Bez składników, które podrażniają czy zapychają pory. Ale z wartościowymi komponentami, takimi jak: kwas hialuronowy, retinol, cynk czy kwas salicylowy.
Jeśli dobrze poszukasz, kosmetyki z dobrym składem znajdziesz w niektórych drogeriach albo po prostu… zrobisz je sama w swoim małym, domowym laboratorium. A pomoże Ci w tym właśnie Biochemia Urody [Przejdź na stronę—> KLIK].
Biochemia Urody, czyli kosmetyki DIY
Na tę firmę natrafiłam zupełnym przypadkiem, szukając kosmetyków, którymi mogłabym pielęgnować cerę po zakończeniu kuracji kwasami. Kwasy całkowicie odstawiam w marcu i wrócę do nich najwcześniej we wrześniu – tak, żeby nie podrażnić skóry zbyt intensywnymi promieniami słońca. Jak wiadomo, po kwasach cera staje się wygładzona, zregenerowana i pozbawiona większych niedoskonałości. Jak ten efekt utrzymać jak najdłużej i bez większych problemów dotrwać do września?
Biochemia Urody na pierwszy rzut oka nie zachęca do zakupów – strona wyglądająca jak z lat 90. na początku może przestraszyć. Warto jednak przeboleć tę niedogodność i dokładnie przejrzeć ofertę. Mało nowoczesny wygląd rekompensują niskie ceny, wysokiej jakości składniki oraz możliwość kontaktu z kosmetologiem, który pomoże dobrać odpowiednią pielęgnację. A to tylko kilka z całej palety zalet.
Każdy kosmetyk – od serum, przez peelingi, aż po kremy – tworzysz sama z przygotowanych komponentów. Brzmi jak coś skomplikowanego? Spokojnie! Potrzebujesz jedynie stołu, odrobinę cierpliwości i smartfona, na którym wyświetlisz instrukcję wykonania kosmetyku. Po złożeniu zamówienia, Biochemia Urody przyśle Ci paczkę z probówkami i opakowaniem na gotowy produkt. Chyba, że zamówisz wersję bez akcesoriów, czyli bez pojemnika czy miarek do odmierzania składników.
Później wystarczy postępować według instrukcji i krok po kroku stworzyć swój własny kosmetyk. Teraz pewnie w Twojej głowie pojawia się pytanie – czy to znaczy, że produkty te są naturalne? Odpowiedź zależy od tego, jak zdefiniujesz pojęcie kosmetyków naturalnych. Wśród surowców oferowanych przez Biochemię Urody są zarówno składniki pochodzenia naturalnego, jak i te syntetyczne. Pamiętaj jednak, że to co syntetyczne, nie zawsze jest złe. W większości przypadków są to składniki dokładnie przebadane, które mają dobroczynny wpływ na skórę.
Biochemia Urody – opinia
Na pierwszy ogień w moim domowym laboratorium poszedł zestaw – Krem anty-trądzikowy AZELO/BHA. Dlaczego taki wybór? Bo tak jak już pisałam, poszukiwałam kosmetyku, który utrzyma dobrą kondycję po kuracji kwasami i będzie go można używać również wiosną czy latem. Wybrany przeze mnie krem ma działanie:
- oczyszczające,
- przeciwzaskórnikowe,
- antybakteryjne,
- regulujące wydzielanie sebum,
- a także redukujące przebarwienia i wypryski.
W paczce otrzymałam puste pudełko na gotowy krem, kubeczek z miarką, szpatułkę, etykietkę oraz fiolki z poszczególnymi składnikami, takimi jak:
- ekologiczny olej tamanu,
- ekologiczny olej konopny,
- tlenek cynku,
- azelaic+glicynę,
- kwas salicylowy,
- witaminę B3,
- zagęstnik.
Dodatkowo do kremu trzeba dokupić dowolny hydrolat oraz ekologiczny konserwant – oba również dostępne na stronie. A każdy z nich wystarcza na przygotowanie nawet 7 kremów, więc jak widzisz – to naprawdę się opłaca.
Początkowo myślałam, że Biochemia Urody to kompletnie nie moja bajka. Nie wierzyłam, że tak łatwo można stworzyć świetne kosmetyki, które kosztują zaledwie ułamek tego, co popularne produkty pielęgnacyjne dostępne w drogeriach. Już po pierwszym razie i dokładnym zapoznaniu się z instrukcją, stwierdziłam, że to mieszanie własnego kremu jest nie tylko proste, lecz także… ekscytujące.
Po miesiącu używania kremu DIY śmiało mogę powiedzieć, że był to strzał w dziesiątkę. Cera uspokoiła się i nie potrzebuje już tak częstego złuszczania. Wypryski praktycznie się nie pojawiają – również przed okresem. A sam produkt jest bardzo wydajny. Właśnie rozpoczynam drugie opakowanie i szczerze powiem, że wg mnie to kosmetyk nr 1!
PS: artykuł nie jest w żaden sposób sponsorowany. Polecam to, co u mnie się sprawdziło i czego sama z przyjemnością używam.
PS 2: właśnie rozpoczęłam testowanie serum z kwasem salicylowym i azelaic, które tak jak i krem można stosować przez cały rok – również latem.
PS 3: Biochemia Urody bardzo Cię zainteresowała, ale wciąż masz pytania? Zostaw komentarz, na pewno odpowiem!