Każda z nas czasem lubi się wzruszyć i wypłakać oczy w niezliczoną ilość chusteczek. Ale ile razy można odtwarzać “Pamiętnik” lub “To właśnie miłość”? Filmy o miłości towarzyszą nam od początku kinematografii i przez te wszystkie lata pokazały różne jej oblicza. Najczęściej wszystko kończy się pod znakiem “i żyli długo i szczęśliwie”, ale nie wszystkie historie są tak bajkowe i wyidealizowane. Bywa bardziej przyziemnie, zaskakująco, śmiesznie lub po prostu smutno. Jednak za każdym razem warto!

Najbardziej nieoczywiste filmy o miłości – TOP 10 (kolejność przypadkowa)
1. “Czarownica” (2014), reż. Robert Stromberg
Disneyowska “Śpiąca królewna” znana jest każdej dziewczynce. Jest książę, księżniczka, zamek i zła królowo, a jak to zwykle w bajkach bywa – piękną niewiastę w opałach może uratować jedynie przystojny królewicz na białym koniu. A co gdyby tę samą historię opowiedzieć z innej perspektywy? Tak właśnie stało się w “Czarownicy”, baśniowym filmie dla dorosłych, który moim skromnym zdaniem powinna obejrzeć każda mała dziewczynka. Bo tu książę wcale nie jest kluczem do szczęścia królewny. A jego pocałunek wcale nie musi mieć cudotwórczej mocy. Co więc obudzi Aurorę? O tym musisz przekonać się sama! Dodam, że dużym plusem są dialogi i niezastąpiona Angelina Jolie.
PS: oglądajcie wersję oryginalną z polskimi napisami. Niestety dubbing tym razem się nie popisał.
2. “Co się wydarzyło w Madison County” (1995), reż. Clint Eastwood
Lata 60., amerykański fotograf (Clint Eastwood) przyjeżdża do hrabstwa Madison, by zrobić zdjęcia do reportażu o zabytkowych krytych mostach. Po drodze do jednego z nich gubi się i prosi o pomoc Francescę (Meryl Streep), gospodynię domową, która podczas wyjazdu męża i 2 dzieci została sama w domu. Oboje nie mają wobec siebie żadnych oczekiwań. I oboje, choć nie do końca szczęśliwi, pogodzili się z szarą rzeczywistością. Wystarczą jednak 4 dni, by odkryli, że los się do nich uśmiechnął. Wyśmienite kreacje aktorskie, fenomenalna – jak zawsze – Meryl oraz niesztampowa fabuła z przeskokami czasowymi pokazują, że kiedyś kręcono naprawdę dobre filmy o miłości.
3. “Dziewczyna z portretu” (2015), reż. Tom Hooper
Doceniany przez publikę, niekoniecznie przez krytyków. I to tylko potwierdza, że nie zawsze warto czytać recenzje. “Dziewczyna z portretu” to biograficzny dramat opowiadający historię małżeństwa artystów malarzy – Gerdy i Einara Wagnerów. Ich życie wydaje się barwne, szczęśliwe i pełne miłości. Z czasem do Einara zaczyna docierać, że niezbyt dobrze czuje się we własnej skórze. A przede wszystkim… po prostu nie czuje się sobą. Po namyśle podejmuje decyzję o zmianie płci. I staje się jedną z pierwszych transpłciowych kobiet. Na każdym kroku wspiera go żona (nagrodzona Oscarem Alicia Vikander), która wykazuje się niezwykłą empatią, zrozumieniem i nieskończenie silną miłością. Nie tylko do mężczyzny, ale przede wszystkim do człowieka.
4. “A właśnie, że tak” (2007), reż. Michael Lehmann
Jeśli oglądałaś serial “W garniturach” i jesteś fanką Gabriela Machta, to dla Ciebie pozycja obowiązkowa! Jeśli nie, powinna Cię przekonać jedyna w swoim rodzaju Diane Keaton, która jest tak urocza, że gdy na nią patrzę, mam ochotę się do niej mocno przytulić. W tym filmie przede wszystkim nie brakuje dobrego humoru. Ale kluczowa wydaje się historia. Bo nadopiekuńcza mama to coś, co przeżyło wiele z nas. Mama, która zawsze wie lepiej, co jest dobre dla jej córki. Ale czy rzeczywiście to, co wydaje się dobre, na pewno jest najlepsze? Chciałabym napisać więcej, ale nie chcę spoilerować! Bierz popcorn i wiesz co robić. Dobrą zabawę masz już zagwarantowaną!
5. “To skomplikowane” (2009), reż. Nancy Meyers
I znów Meryl! Przecież nikt nie powiedział, że filmy o miłości muszą opowiadać o parze wymuskanych nastolatków, świecących wampirach czy o sadomasochistycznym terroryście i jego ofierze z syndromem sztokholmskim. “To skomplikowane” to nie tak bardzo skomplikowana opowieść o parze rozwodników. Ona, matka trójki dzieci, po 10 latach od rozstania, zaczyna żyć własnym życiem. On, błyskotliwy prawnik, ojciec trójki tych samych dzieci oraz ojczym kilkuletniego potworka, zaczyna mieć dość życia u boku młodszej żony. Po jednym z rodzinnych spotkań i zbyt wielu drinkach lądują w łóżku. Co dalej? Ciąg zabawnych perypetii, które niekoniecznie muszą doprowadzić do happy endu. Na wielkie brawa zasłużył wciąż przystojny i utalentowany Alec Baldwin. Nie mogę jednak nie wspomnieć o mistrzu ról drugoplanowych – Johnie Krasinskim, który przy każdej okazji jest przeuroczy i przezabawny.
6. “Teoria wszystkiego” (2014), reż. James Marsh
Kolejny film, który na przykład na Filmwebie ma świetne oceny od widzów i średnie od recenzentów. Nie wiem, co mogło im się nie spodobać, bo historia oparta jest na faktach. Nagrodzony za tę rolę Oscarem, Eddie Redmayne, gra Stephena Hawkinga, jednego z najwybitniejszych naukowców naszych czasów, który cierpiał na stwardnienie zanikowe boczne. I choć nie wróżono mu długiego życia, rzeczywistość wygrała z nauką. “Historia wszystkiego” to opowieść o bólu, walce z nieuleczalną chorobą, ogromnym oddaniu. A także o tym, że kiedyś trzeba powiedzieć dość i pójść własną drogą. Fenomenalne kreacje aktorskie, epicka muzyka i wiele wzruszających scen zapewnią Ci niesamowitą karuzelę emocji.
7. “Wybór Zofii” (1982), reż. Alan J. Pakula
Nie wiem, czy powstał inny melodramat, który jest naznaczony tak wielkim bólem, przypieczętowanym przez piętno historii. Ale 2,5 godziny seansu przelatują w niewiarygodnie szybkim tempie, pozostawiając człowieka w zamyśleniu i konsternacji. Głównym bohaterem jest młody pisarz, który po przeprowadzce do Nowego Jorku liczy na wielką karierę. Szybko poznaje swoich sąsiadów – dość skomplikowaną parę, młodą Polkę Zofię Zawistowską (Meryl Streep) i targanego licznymi obsesjami Żyda, Nathana (Kevin Kline). Między tą trójką rodzi się przyjaźń, a na jaw zaczynają wychodzić różne fakty. Zofia była więźniarką Auschwitz i tam też straciła męża, ojca i dwójkę dzieci. Z kolei Nathan latami zbiera dowody na zbrodnie przeciwko narodowi żydowskiemu. Czy osoby z tak bolesnymi traumami może spotkać coś dobrego?
8. “Love, Rosie” (2014), reż. Christian Ditter
Ile razy można próbować? Czy każdy z nas ma tylko jedną szansę na miłość? Czy ktoś, kto jest nam przeznaczony, może być tuż obok, a my po prostu tego nie dostrzegamy? Na te pytania odpowiada komedia romantyczna “Love, Rosie”. Alex (Sam Claflin) i Rosie (Lily Collins) przyjaźnią się od wczesnego dzieciństwa, i opowiadają sobie o dosłownie wszystkim. Mają nawet wspólny plan, którym jest wyjazd do wielkiego miasta, studia i szalone życie w tętniącej seksem, alkoholem i dobrą zabawą metropolii. Nie wiedzą jednak, że los postanowi spłatać im figla. I gdy Alex wyruszy spełniać swoje marzenia, Rosie będzie musiała zająć się… pieluchami.
9. “W deszczowy dzień w Nowym Jorku” (2019), reż. Woody Allen
Filmy o miłości mogą opowiadać historię dwojga ludzi, ale mogą być również splotem miniopowieści połączonych jedną bądź dwiema narracjami. I tak też dzieje się u Allena. Gatsby (Timothee Chalamet) przyjeżdża ze swoją dziewczyną (Asleigh) do Nowego Jorku, by pokazać jej rodzinne miasto. W wyniku różnych zbiegów okoliczności, większość czasu spędzają osobno, przeżywając wiele zabawnych i sentymentalnych historii. Film ten to nie tylko opowieść o poszukiwaniu prawdziwego romansu, lecz także – a może przede wszystkim – ballada o Nowym Jorku. Ale nie takim, który znamy ze współczesnych filmów. Z drapaczami chmur i wyścigiem szczurów. Lecz o kameralnym i lekko onirycznym mieście, w którym na wszystko przychodzi odpowiedni czas.
10. “Zanim się pojawiłeś” (2016), reż. Thea Sharrock
Śmiem twierdzić, że to jeden z najlepszych melodramatów ostatnich lat! I pewnie wielu w tym momencie uzna mnie za niesamowicie sentymentalną, ale wiesz co? Jakoś to przeżyję! Bo kiedy coś szczerze Cię dotyka i porusza, to warto się tym dzielić. Co własnie czynię, polecając Ci “Zanim się pojawiłeś”. Lou Clark (Emilia Clarke) to niepoprawna optymistka, która nie do końca wie, co chciałaby robić w życiu. Kocha modę, ładne buty i parzy pyszną herbatę. Will Traynor (Sam Claflin) był niegdyś jednym z ambitnych “białych kołnierzyków”, ale w wyniku wypadku, został sparaliżowany.
Ich losy spotykają się w momencie, gdy Lou traci pracę i musi przyjąć posadę jego opiekunki. Łatwo nie będzie. Jego przepełnia egzystencjalny ból istnienia, a ona ma go serdecznie dość. Z czasem zaczynają sobie uświadamiać, że łączy ich więcej niż mogłoby się wydać. Dzięki Willowi Lou otwiera się na świat, z kolei dzięki niej, Will znów ma powód do życia. Ale czy na pewno?
PS: doradzam zabezpieczenie się w możliwie dużą liczbę chusteczek. A po seansie sięgnięcie po książkę Jojo Moyes, która napisała pierwowzór tej pięknej historii.
Jeśli szukasz innych filmów – niekoniecznie o miłości – zajrzyj tutaj.