Sala, DJ, dekoracja… to wszystko jest bardzo ważne i na pewno budzi wiele pozytywnych emocji, ale nic nie przebije emocji związanych z tym jednym, najważniejszym wyborem. Suknia ślubna to urzeczywistnienie marzeń o księciu z bajki i pięknej księżniczce, którzy będą żyć długo i szczęśliwie. To również w pewnym sensie coś mistycznego, co sprawia, że każda kobieta – jak za sprawą czarodziejskiej różdżki – błyszczy niezwykłym światłem. Ale żeby tak się stało, suknia musi być tą właściwą!
Suknia ślubna – od czego zacząć poszukiwania?
Zaczynasz o niej myśleć już chwilę po zaręczynach. Przeglądasz Pinteresta, Facebooka i Instagrama w poszukiwaniu inspiracji, a Twoje wyobrażenie o wymarzonej sukni ślubnej nabiera coraz wyraźniejszych kształtów. Wiesz już, czego szukasz. Jesteś tego w 100% pewna. I wiesz, co? Najprawdopodobniej kupisz coś zupełnie innego!
Nie piszę tego złośliwie, żeby Cię zniechęcić. Po prostu wiem, jak to jest. I chcę Cię na to przygotować! Przed swoją pierwszą – i jak się później okazało, ostatnią wizytą w salonie sukni ślubnych – też miałam wyobrażenie o tej jedynej. Potrafiłam ją opisać w najmniejszym szczególe. Ba, nawet ją znalazłam i zapisałam zdjęcie w telefonie. Schody zaczęły się, gdy pokazałam fotkę mamie, która spojrzała, przytaknęła, uśmiechnęła się i stwierdziła, że powinnam przymierzyć też inne modele. Byłam zła, ale wiesz co? Jak to przeważnie bywa, mama miała rację!
Jeśli chcesz zacząć swoje poszukiwania, przejrzyj wspomniane już strony, by znaleźć inspirację, ale nie nastawiaj się na konkretny model. To ma być raczej research, żeby określić, co Ci się podoba, a co kompletnie nie.
Na co warto zwrócić szczególną uwagę?
- Dekolt – łódka, serduszko, bardot, karo, halter czy amerykański? Zastanów się, w czym czujesz się najlepiej i jakie dekolty nosisz najczęściej. A może chcesz zerwać ze swoim codziennym wizerunkiem i postawić na zupełnie coś innego? Pamiętaj, że rodzaj dekoltu jest bardzo ważny! Jeśli będzie dobrze dobrany, suknia ślubna może Cię optycznie wyszczuplić, wydłużyć lub zniwelować mankamenty sylwetki.
- Zapięcie – kryty zamek, guziczki albo klasyczne wiązanie gorsetowe. Każde z tych rozwiązań ma swoje plusy i minusy. Suwak jest najmniej spektakularny i najlepiej sprawdza się przy skromnych sukienkach w kształcie litery A. Na pewno nie sprawi problemu świadkowej, która będzie Ci pomagać. Jednak jeśli się zepsuje, kłopot jest o wiele większy niż w przypadku oderwanego guzika. A skoro już o guziczkach mowa, od jakiegoś czasu biją ślubne rekordy popularności. Są genialną ozdobą, wyglądają elegancko, kobieco, odrobinę słodko i bardzo zmysłowo. Eksponują plecy i wydłużają sylwetkę. Z kolei wiązanie gorsetowe jest najbardziej uniwersalne, jeśli zdarzają Ci się wahania wagi. Tu kilka kilo w jedną lub drugą stronę nie zrobi żadnej różnicy, a Ty i tak będziesz wyglądać genialnie. Musisz jednak zwrócić szczególną uwagę na wykonanie gorsetu. Jeśli nie będzie dość sztywny, wszystkie wałeczki mogą zacząć “wylewać” się górą. A tego na pewno nie chcesz.
To też jest ważne!
- Kolor – hmmmm pewnie zastanawiasz się, o co mi chodzi. Przecież oczywiste, że suknia ślubna jest biała. Masz rację, tak przyjęło się w naszej kulturze, ale biel bieli nierówna. Śnieżnobiały, kość słoniowa, śmietanka, ecru, ivory… a do tego jeszcze gołębi szary, szampański róż, cappuccino, brzoskwinia, a nawet odcienie złota. Wybór jest naprawdę spory, a wszystko zależy od Twojej karnacji. Dlatego przymierz kilka różnych odcieni i zobacz, w którym wyglądasz najkorzystniej. I jeszcze jedna ważna sprawa – jeśli masz taką fantazję i marzysz na przykład o czerwonej sukni, nie wahaj się! I nie patrz na to, co mówią inni. To Twój dzień i wszystko możesz zrobić po swojemu.
- Materiał – tiul, koronka, tafta, satyna, mikado, organza, gipiura i wiele, wiele innych. Każdy z nich inaczej się układa i ma różną gramaturę, która decyduje o jego wadze. A uwierz mi, jeśli chcesz, żeby suknia ślubna była po prostu wygodna, nie może być zbyt ciężka. Inaczej, już po kilku godzinach, nie będziesz miała siły, by zrobić krok, a co dopiero… by zatańczyć. I jeszcze kwestia zagnieceń? Kojarzysz wielką, pompatyczną suknię księżnej Diany? Na zdjęciach wyraźnie widać, że suknia była pognieciona już po wyjściu z samochodu. No cóż, tafta… to nie zawsze dobry wybór. A wpadki zdarzają się również na królewskich ślubach.
Dlaczego nie wspominam nic o kroju? Właśnie dlatego, żebyś się nie sugerowała! Coś, co świetnie leży na długonogiej modelce, nie zawsze będzie dobrze leżeć na Tobie! Dlatego spokojnie, w salonie na pewno coś doradzą! A im więcej przymierzysz, tym większą będziesz mieć pewność, w czym Ci jest najlepiej.
Suknia ślubna – Twoja druga skóra
Dobrze, masz już garść wiedzy, znalazłaś inspirujące zdjęcia – czas na umówienie wizyty w salonie. Kiedy najlepiej to zrobić? Zwykle mówi się, że wystarczy pół roku. Niestety, doświadczenie pokazuje, że najlepiej pomyśleć o tym nawet 10 miesięcy wcześniej! Dlaczego? Na niektóre suknie ślubne trzeba czekać około 8 miesięcy, a przecież chcesz jeszcze zdążyć z poprawkami. Nie jest też powiedziane, że tę jedyną znajdziesz w pierwszym salonie. Musisz mieć więc czas na bezstresowe poszukiwania. Bo presja związana z coraz szybciej tykającym zegarem, nie jest dobrym doradcą!
Gdy już umówisz wizytę, zbierz swój sztab doradczy. Najlepiej, żeby składał się z maksymalnie 3-4 osób. Im więcej, tym większe rozbieżności, a Ty będziesz skazana na doradczą kakofonię, która doprowadzi Cię jedynie do frustracji. Pamiętaj, żeby wybrane przez Ciebie osoby były przede wszystkim szczere i kierowały się nie swoim gustem, ale tym, żebyś wyglądała jak najpiękniej. Bo to właśnie o to chodzi i to Ty masz być “królową balu”.
To ta jedyna?
Suknia ślubna, choć niezwykle ważna, jest tylko częścią składową całej stylizacji, która powinna być spójna i podkreślająca Twoją urodę. Dlatego do salonu zabierz ze sobą buty i biżuterię. Chodzi przede wszystkim o kolczyki, jak najbardziej zbliżone wyglądem do tych, które chciałabyś mieć na sobie w dniu ślubu. Dzięki temu zobaczysz, jak suknia ślubna prezentuje się razem z biżuterią. Nie zapomnij też o chociaż lekkim makijażu i fryzurze. Jeśli w tym najważniejszym dniu chcesz mieć włosy rozpuszczone, przyjdź w takich na przymiarki. Jeśli wolisz spięte, zrób nawet prowizorycznego koka. W ten sposób poczujesz choć namiastkę tego, co w dniu ślubu. A efekt będzie o wiele lepszy niż w przypadku przyjścia do salonu całkowicie sauté.
Pamiętaj, żeby dokładnie sprawdzić, jakie zasady obowiązują w salonie. W wielu miejscach nie można robić zdjęć, co moim zdaniem, jest totalną bzdurą. Niektóre miejsca żądają również opłat za przymiarki (O! Zgrozo!). Dlatego, gdy będziesz rezerwować wizytę, lepiej o to zapytaj, żeby później nie było przykrej niespodzianki.
A teraz przejdźmy do magii. Magii, która sprawia, że wiesz, że to to. Uwierz, kiedy założysz suknię, która uwidoczni Twoje piękno, będziesz o tym wiedzieć. Serce zacznie Ci walić, w oczach zobaczysz skrzące się ogniki, a każda kolejna suknia będzie Ci się wydawać po prostu brzydka lub zwyczajna. Ta jedyna, Twoja suknia ślubna, będzie na Tobie leżeć jak druga skóra. Będzie Ci w niej niezwykle wygodnie, a jakaś bliżej nieokreślona siła sprawi, że nie zechcesz się z nią nawet na chwilę rozstać. I to nie są żadne bajki.
To po prostu coś, co sprawi, że powiesz “Yes To The Dress”!
4 comments
A pokażesz swoją sukienkę?
Agu, jeszcze nie teraz 😉 Narzeczony czasem lubi tu zajrzeć, ale na pewno pokażę 🙂
Oj wybór jest ciężki ale taki wpis jest bardzo przydatny, super !
Dziękuję 🙂 Wybór faktycznie jest ciężki, ale jak już się znajdzie tę jedyną, to od razu się o tym wie 😉 A każda inna sukienka wygląda po prostu o wiele, wiele gorzej.